Przestępczość zorganizowana na południowo-wschodniej ścianie Polski zdominowana została przez polsko-ukraiński przemyt oraz branżę sutenerską. Przewagę w regionie zdobyto dostarczając dobrze ulokowanym w strukturach władzy "koneserom" bardzo młode dziewczęta, głównie Rosjanki i Ukrainki. Miały 13-14 lat, czasem mniej. Szantaż, korupcja i dewiacje stały się spoiwem małomiasteczkowych powiązań między lokalną władzą, organami ścigania, kościołem i ukraińskimi kryminalistami.

Na samym początku XXI wieku pewien prokurator z Krosna umorzył śledztwo w sprawie księdza-pedofila, w uzasadnieniu wskazując, że kapłan tylko dzieci "ciumkał" a dotykał ich miejsca intymne ponieważ miał zdolności bioenergoterapeutyczne. W tym celu podejrzany m.in. wprowadzał palce do ich odbytów, całował z języczkiem i kąpał, a parafianie (stojący w śledztwie murem za duszpasterzem) chętnie przyprowadzali dzieci na plebanię by ich pociechy mogły tam przenocować. Z umorzenia szczególnie pozostawał zadowolony lokalny arcybiskup (wówczas już biskup diecezji przemyskiej, pod którą podlegają parafie z Krosna), ponieważ ocalił dobre imię "swojego Kościoła" i duszpasterza za którego moralność ręczył. Wyborcy z ambony zostali poinstruowani na kogo w związku z tym zagłosować. Korzyści odniósł też prokurator, ponieważ niedługo później, mimo komunistycznej przeszłości, został senatorem katolickiej prawicy i współtworzył pierwszy rząd PiS-u. Dziś jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego. Wydarzenia te nie pozostały niezauważone przez lokalny świat przestępczy, który zdał sobie sprawę z optymalnego kierunku działań i sposobu prowadzenia polityki na dzikim wschodzie.

Kluczowy czas tworzenia rzeszowskiego świata przestępczego przypadł na rok 1998 i ukraiński desant, któremu wyjątkowo sprzyjał klimat przemian moralnych i wysokie bezrobocie. W katolickich gminach zaczęły masowo powstawać małe agencje towarzyskie, w których zaniedbywani przez żony, niezbyt zamożni mężczyźni mogli niedrogo zaznać przyjemności z bezrobotną córką rolnika. Wstyd łączył zmową milczenia i klienta i prostytutkę, a sutenerstwo stawało się na tym terenie jednym z najbardziej dochodowych biznesów. Było o co się bić, a konkurencja pozostawała ogromna. Ukraińcy przez lata sprowadzili na Podkarpacie łącznie tysiące Ukrainek, Rosjanek, Rumunek i Bułgarek, część z nich zmuszali do nierządu. Kobiety niechętne albo rezygnujące z dalszej pracy zastraszano grożąc ich rodzinom i szantażowano ujawnieniem w rodzinnych stronach kompromitujących nagrań z "pracy".

Walka o rynek zaostrzała się. Latem 2000 r. doszło nawet do zabójstwa szefa burdelu - "Przystanek Alaska" w Zarzeczu. Nieznani sprawcy zastrzelili go z Kałasznikowa. Sutenerskie imperium rozrastało się na całe województwo a wyłącznie konkurencyjne agencje były likwidowane przez skorumpowanych oficerów Centralnego Biura Śledczego. W zamian za możliwość bezpłatnego korzystania z usług prostytutek i darmowy alkohol oficerowie CBŚP zapewniali ochronę przed wszelkimi zagrożeniami. Skorumpowano m.in. Naczelnika Zarządu Centralnego Biura Śledczego Policji w Rzeszowie insp. Krzysztof B. oraz Naczelnika Wydziału do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Ekonomicznej mł. insp. Daniel Ś. Prócz kontroli organów ścigania nietykalność zapewniało jeszcze szerokie grono szczególnych klientów - "koneserów".

Lobby pedofilskie to jedno z nielicznych środowisk stojących ponad podziałami politycznymi. Znajdziemy w nim księży i ateistów, samorządowców, posłów z różnych partii i ich asystentów, sędziów, prokuratorów, bankowców, muzyków, policjantów... Powszechne potępienie zmusza ich do trzymania się razem i działania w ścisłej tajemnicy, dlatego w zaufanym kręgu wymieniają się pornografią pedofilską, zdominowanymi dziećmi i kontaktami do "dostawców" bardzo młodych prostytutek. W taki sposób bandyci z Podkarpacia nawiązali bliskie kontakty zarówno z liberałami, jak i z konserwatywną prawicą. Szczególnie cennymi kontaktami okazywali się kapłani. Księża są tam oblegani przez polityków, gdyż mają ogromny wpływ na dominujących katolickich wyborców. Słowo z ambony decyduje o tym kto będzie posłem, kto radnym a kto burmistrzem. Ten kto kontroluje wpływowego księdza lub jeszcze lepiej biskupa, ten za pośrednictwem jego kontaktów może załatwić wiele rzeczy w powiecie i w stolicy. Po nitce szybko do kłębka.

Część klienteli sutenerów musiała za "ekstra towar" w postaci nieletnich kochanek słono płacić, inni dostawali go w prezencie. Były przypadki, że kandydat do szantażu wcale nie czuł pociągu do lolitek, wtedy nieletnią serwowano mu po większej ilości alkoholu, narkotykach lub po prostu odpowiednio przystrojoną, tak by makijaż sugerował jej pełnoletność. Później opornym odtwarzano obciążające ich nagrania, ale szantaż nie zawsze był konieczny. Większość ochoczo współpracowała ze swoimi dobrodziejami w zamian za możliwość dalszego korzystania z nielegalnych przyjemności. Materiały pedofilskie uzupełniało zwyczajne porno, na którym uwieczniano statecznych mężów, katolików i działaczy w objęciach prostytutek.

Wykorzystano tu patent warszawskich grup przestępczych z lat 90-tych, które masowo nagrywały (i nadal nagrywają) ukrytymi kamerami klientów prostytutek w ramach tzw. "Projektu Hollywood". W Warszawie nagrano w ten sposób m.in. wicepremiera Andrzeja L. z dorosłą prostytutką, a na Podkarpaciu z bardzo bardzo młodymi dziewczętami m.in. pewnego marszałka, pewnego posła, pewnego arcybiskupa, kilku oficerów i rzeszę mniejszych lub większych przedsiębiorców. Dla tego pierwszego publikacja nagrania byłaby kompromitująca, dla pozostałych oznaczałaby wieloletnie więzienie, trwałą eliminację ze społeczeństwa a niewykluczone że i śmierć.

Nagrania bardzo szybko same w sobie stały się walutą, gdyż wiele osób szukało materiałów kompromitujących na konkretnych polityków, biznesmenów lub urzędników - w tym ukraiński wywiad, ludzie wywodzący się z polskich służb takich jak CBA czy toczący prywatne wojny polscy politycy. Tak jak sprzedawało się kilogram kokainy, tak można było kupić człowieka - tylko taniej. W ten sposób załatwiano korzystne zamówienia publiczne o milionowej wartości, umorzenia śledztw, korzystne wyroki sądowe i eliminację konkurencji oraz oczekiwane przez Ukraińców ustępstwa ze strony polskiego rządu. Nie, to nie ma nic wspólnego ze światem gangsterskim, bo żaden honorowy gangster ani recydywista nie toleruje pedofilii i pedofilów, a już na pewno nie robi z nimi interesów. Ale wiadomo, że wojnę wygrywa ten, kto potrafi się zniżyć do metod niegodnych.

Pieniędzmi można kupić niemal każdego i prawie wszystko, ale tylko wielki strach sprawia że ludzie przekraczają wszelkie swoje granice. Strach nie o złamanie nosa czy przestrzelenie nogi, tylko o unicestwienie absolutnie całego życia. Eliminacja środkami policji całej konkurencji grupy przestępczej w skali regionu, to decyzja oficerów z górnej półki, którzy jednak nie należą do sutenerskiego biznesu, są w nim jedynie gośćmi. Ich uwikłanie w międzynarodowy handel kobietami i stręczycielstwo zwykle zaczyna się od małych przywar - często też ciągną się one kilkadziesiąt lat i zaczynają cienkimi kopertami przyjmowanymi jeszcze za "sierściucha", a które nie zostały i nigdy nie zostaną zapomniane. Pies, seksoholik, łapówkarz, pedofil, a w czarnej perspektywie więzień... ten miks strachu i namiętności łączy dużo mocniej niż pieniądze. Można zaakceptować, że się nie zarobi a nawet straci, ale nie można zaakceptować, że trafi się do kryminału np. z łatką psa-pedofila. Dla pieniędzy można nie godzić się na zabójstwa i gwałcenie dzieci, ale ze strachu ludzie godzą się na wszystko i właśnie to jest największą gwarancją nietykalności szantażystów, gwarancją tego że w razie problemów "przyjaciele" poruszą niebo i ziemię - zadzwonią do zaprzyjaźnionego biskupa, posła, ministra, wójta, komendanta, naczelnika, biznesmena, agenta CBA, do kogo tylko się da... Pieniądze to za mało. Strach i seks to cyrograf.

W ten sposób przed laty podbito bandyckie, podkarpackie pogranicze, czego skutkiem były również symboliczne kary. Pomimo formalnego rozbicia ukraińskiej struktury sutenerskiej, sprawcy poważnych przestępstw popełnionych na szkodę tysięcy kobiet w ramach działania międzynarodowej przestępczości zorganizowanej otrzymali łagodne wyroki w granicach niewiele wyższych niż 1 rok pozbawienia wolności. Wątków pedofilskich procesowo nikt nie odważył się poruszyć.


Kazimierz Turaliński